O masach sensorycznych, piasku kinetycznym i wielu innych pisałam Wam już tutaj. Slimy i inne masy „obślizgłe” to kolejny level sensoryki dłoni. Jeśli Wasze dzieci brzydzą się konsystencji gluta, najlepiej zacząć od bardziej galaretowatych, żelkowych lub w ogóle od substancji sypkich, przez plastelinę i masy piankowe. Opowiem Wam o naszych pewniakach, a także o tym że Play-Doh to już nie tylko ciastolina.
Play-Doh, już nie tylko ciastolina
Raczej nie muszę Wam przedstawiać samej marki, kultowa masa plastyczna, którą bawiłam się ja, a teraz bawią się nią moje dzieci. Jedyne co się zmienia to ilość kolorów i nowe wyciskarki.
Początkowo mieliśmy duży problem z tym, że Leon zjadał masę. Dosłownie zaczynał się oblizywać na widok żółtego kubeczka. Obecnie dzięki terapii i diecie, problem zniknął a my cieszymy się zabawą. Masa jest idealna na początek zabaw, masami sensorycznymi, jest elastyczna, ale nie wilgotna. Dodatkowo ilość akcesoriów do wyboru, jest tak duża, że każdy znajdzie coś dla siebie. Od fryzjera, przez zabawy w gotowanie, aż do pojazdów, zwierzaków i postaci z bajek.
Play-Doh Piasek
Tak, jak pisałam wyżej Play-Doh rozszerzyło swoją ofertę i teraz mamy piasek kinetyczny. Bardzo fajna konsystencja trochę ciastolina, ale jednak piasek. Fajnie się ugniata, ciekawe sensoryczne wrażenia, dobry dla początkujących sensomaniaków.
Play-Doh slim!
I wreszcie, do rodziny Play-Doh zawitały również slimy. Mają piękne żywe kolory, są giętkie, rozciągliwe i co najważniejsze nie brudzą ubrań. Warto wypróbować slimy tej marki, ponieważ nie są jeszcze tak lejące i obślizgłe, jak niektóre gluty. Są przyjemne w dotyku, jeśli chcecie rozpocząć przygodę ze slimami, Play-Doh będzie dobrym wyborem.
Masy od Flying Tiger
Jeśli chcecie sprawdzić, różne masy, a nie wiecie od czego zacząć, polecam Wam wizytę w Flying Tiger. Masy są w małych pojemniczkach, są w przystępnych cenach i mamy do wyboru parę konsystencji. Ja opowiem Wam o dwóch naszych typach z tego sklepu.
Mamy tutaj masę piankową miękką, lekką, rozciągliwą i elastyczną oraz masę perłową bardziej sensoryczną, grudkową, klejącą i masującą. Obie opcję nie niszczą ubrań, są świetnym wstępem do bardziej lejących slimów.
Masa żelkowa, masa prukająca
Tak jak wyżej pisałam masy żelkowe są dobrym początkiem przed rozpoczęciem przygody ze slimami. Jednak, jest bardzo wiele mas niszczących ubrania i nie tylko. My już przetestowaliśmy ich całkiem sporo, dlatego podam Wam te bezpieczne.
Magic Putty, czyli masa prukająca, to nasz must have. Po pierwsze bardzo podoba mi się opakowanie, jako plasterek owocu, jest jeszcze arbuz, jabłko i kiwi. Ponad to, nie niszczy ubrań jest elastyczna, giętka i przyjemna w dotyku.
Slimy Tuban
Slimy, marki Tuban to nasz faworyt. Przede wszystkim ładnie się spiera, nie niszczy ani ubrań, ani innych powierzchni. Ma wszystkie zalety slimów, jakby to powiedzieć idealny glut! 🙂
Leon początków ledwo dotykał mas żelkowych, a o slimach już nie wspomnę. Było to dla niego zbyt obślizgłe i sensorycznie nie do wytrzymania. Dlatego jak widzę go teraz całego zalanego w glucie, dla mnie to nowa jakość i wielki krok do przodu.
Tuban ma w swojej ofercie gotowe slimy o różnej pojemności, różne zestawy to tworzenia slimów oraz akcesoria w postaci brokatu czy kulek styropianowych.
Bardzo ciekawy jest zestaw kreatywny Spaghetti.
Tworzymy gluty, metodą przypominającą lanie wosku.
OMG tak bardzo chciałabym mieć coś takiego jak byłam dzieckiem! Pamiętam, że plastelina to był mus, chociaż najlepiej to się w sumie bawiłam, robiąc placki z błota. No ale jak nie można było wyjść na pole to już problem, więc taka zabawka byłaby idealnym rozwiązaniem 😀
Moje dzieci uwielbiały takie zabawy, kilogramy mas mieliśmy w domu, nie ukrywam, że i ja chętnie oddawałam się takim zabawom, świetnie redukowałam dzięki nim stres. 🙂