O tym jak wspomagać mowę pisałam Wam już w wpisie: Nie ma mowy… o tym jak wspomagać komunikację u dzieci z autyzmem i nie tylko
Nie ma mowy.
Leon pokazuje "jeszcze" makatonemNie ma mowy… czyli kilka słów o komunikacjiW dzisiejszym świecie mamy coraz więcej możliwości by się skontaktować, jednak coraz trudniej jest się nam dogadać..Leon tak jak wiele innych dzieci z autyzmem, ma problemy z mową. Czasami pod wpływem wysokich emocji, lub jak się zapomni to potrafi powiedzieć kilka słów a nawet całe adekwatne zdanie, jednak tego nie powtórzy.Choć cały czas wspomagamy mowę, to nie czekamy, aż znowu mu się coś "wyrwie", ale wdrażamy go w komunikację alternatywną.Pamiętajcie, że komunikacji alternatywna, nie jest zamiast mowy, tylko ją wspomaga. Nasze dzieci są otoczone mową, tak czy siak nie odetną się od niej.Leon jest przykładem, że każde dziecko ma określony czas na konkretne przyswajanie nowych rzeczy, dlatego podoba mi się stwierdzenie: „Porównywanie dzieci między sobą jest jak porównywanie różnych gatunków drzew. Każde z nich kwitnie, kiedy jest jego pora.”-Autor nieznanyJuż parę lat temu próbowaliśmy gestów z Makatonu, jednak wtedy to nie był ten czas. Teraz dzięki współpracy z terapeutami z przedszkola, Leon pokazuje "jeszcze" I to adekwatnie do sytuacji:)Jeszcze wiele przed nami, ale to napawa dużą nadzieją, nie bawem duży wpis na blogu o mowie, jej rozwoju i komunikacji 😉Jak było u Was z mową i komunikacją??
Opublikowany przez Czując inaczej Niedziela, 21 listopada 2021
Jak część z Was wie u nas z mową na razie ciężko. Często dostaje od Was pytania czy Leon nie mówi nic, czy kiedyś coś mówił, czy od początku nic, więc zacznę od krótkiego wprowadzenia.
Leon do 1,5 r.ż. rozwijał się książkowo. Naszym jedynym zmartwieniem była poszerzona lewa miedniczka nerkowa, która wyszła na USG po urodzeniu. Z racji tej przypadłości Leon miał mnóstwo inwazyjnych badań urologicznych, które poważnie naruszały jego granice w sferze emocjonalnej, fizycznej, intymnej. Momentem kulminacyjnym było badanie pod narkozą w wieku 1,5 roku, na które Leon poszedł mówiący, śpiewający, a wrócił niemówiący, płaczliwy, wiecznie uciekający.
Od tamtej pory dużo walczymy, ale mowa nie wróciła do nas na stałe. Leon czasem pod wpływem dużych emocji potrafi powiedzieć słowo, krótkie zdanie i to adekwatnie do sytuacji, jednak tego nie powtórzy.
Dla wszystkich, którzy zaraz rzucą się z proponowaniem mi różnych badań, od razu mówię: badamy jelita, mamy dietę, leczymy bakterie, diagnozujemy się w kierunku PANS i PANDAS, próbowaliśmy różnych terapii, o których przeczytacie na blogu. To tak, dla tych, którzy spieszą z radami i poleceniami.
Komunikacja alternatywna
Brunek domowy terapeutaMacie w domu jakiś pomocników? 🙂 Ja mam Brunka, który często uczestniczy w naszych domowych ćwiczeniach. Jakiś czas temu oglądał jak uczę Leona gestu "ja", czyli wskazywania na siebie, podczas zabawy naprzemiennej. To tylko jeden z przykładów, jak pomaga bratu w codziennej terapii 🙂 . Bardzo lubię patrzeć na ich relację, przy okazji przypominam Wam mój wpis o rodzeństwie w spektrum: https://czujacinaczej.pl/2021/01/29/rodzenstwo/
Opublikowany przez Czując inaczej Sobota, 13 marca 2021
Wiele osób obawia się komunikacji alternatywnej, dlatego że boją się, że ma ona zastąpić mowę. Nic podobnego. Dziecko jest otoczone mową, więc nie ma opcji by ją czymś zastąpić, komunikacja alternatywna ją tylko wspomaga, pomaga zrozumieć i skomunikować się w prostszy i przystępniejszy sposób.
WSPOMAGANIE, NIE ZASTĘPOWANIE
Dlatego gesty i obrazki są wspomagaczami tego całego procesu, który ma na celu przekazanie potrzeby, informacji.
Jak Wam już wcześniej pisałam Leon całkiem nieźle radzi sobie z gestami Makatonu. Potrafi pokazać „ja”, „jeszcze”, „pomórz mi”, „stop”.
Oprócz tego dzięki terapii w przedszkolu i domu, poprawiło się rozumienie u Leona, niektóre ćwiczenia na rozumienie znajdziecie w wpisie: Terapia Domowa, o kontynuacji, systematyczności i konsekwencji
Oprócz gestów Makatonu, u Leona w przedszkolu zostały wprowadzone obrazki, czyli system komunikacji obrazkowej PECS, jednak różnie to szło. To znaczy: Leon zatrzymywał się na różnych etapach. Jak już wcześniej Wam pisałam, w sierpniu Leon miał przerwę wakacyjną, a ja przeznaczyłam ten czas na wprowadzenie komunikacji obrazkowej po naszemu.
Mówię i myślę obrazami
Jak się przygotować?
Jest wiele kursów, dla rodziców, nauczycieli, opiekunów z zakresu komunikacji PECS. Są one pomocne, ale nie obowiązkowe. Bardzo nie lubię, gdy robi się z jakieś metody terapii magię, która jest dostępna tylko dla wybranych, a Ty zwykły śmiertelniku zrobisz to źle.
Oczywiście tak nie jest. To ma nam pomóc się skomunikować, a nie jeszcze bardziej utrudnić kontakt i usztywnić go jakimiś zasadami.
Pamiętajcie, że to Wy, Rodzice jesteście specjalistami od Waszych dzieci i wiecie co jest dla nich najlepsze.
To samo tyczy się obrazków, za które trzeba zapłacić. Nie są wcale lepsze od tych darmowych czy zrobionych przez Was.
Co się może przydać?
Dla mnie najważniejsza jest drukarka, laminator i rzepy. O tym jaki mam sprzęt przeczytacie w wpisie: Lamibooki, czyli o zalaminowanym sposobie na wyzwania
Kolejna rzecz, to gdzie chcemy przechowywać obrazki i jak je eksponować: tablica, segregator? U nas sprawdziły się mini tabliczki, czyli zalaminowane kartki z rzepami, przyczepione w konkretnych miejscach oraz pudełko po rzepach Bunchems, możecie je kupić np tu: BUNCHEMS KOLOROWE RZEPY ZESTAW PODRÓŻNY WALIZKA 12088425536 – Allegro.pl
Pudełko po rzepach bardzo nam się sprawdza: ma przegródki, można ustawić na nim tablicę, do tego wygodny kształt walizki z rączką, bardzo poręczna.
Oprócz tego same rzepy, można wykorzystać do terapii ręki, usprawniania motoryki małej oraz do masażu.
Obrazki, darmowe lub zrób to sam
Poniżej znajdziecie parę przykładów, które u nas się sprawdziły. Oczywiście nie są to wszystkie obrazki, ale z każdego pakietu dało się wybrać, te które u nas są zrozumiałe i przydatne.
Ja zrobiłam jeszcze parę swoich, które u nas się przydają, czyli zdjęcia członków rodziny, zdjęcie głośnika, auta czy ciastoliny. Ważne jest by pamiętać, żeby zdjęcia czy obrazki były dobrze widoczne, najlepiej na białym tle i by był konkretne.
Jak zacząć?
No właśnie, najtrudniej jest zawsze zacząć. Są różne szkoły i podejścia. W przedszkolu Leona, usłyszałam żeby ograniczyć się do dwóch, trzech obrazków na raz, najlepiej by było tam coś co bardzo lubi i coś czego bardzo nie lubi.
Inni mówią, żeby było właśnie dużo obrazków i dużo wyboru.
Ja podeszłam do tego jeszcze inaczej, choć skupiałam się na atrakcyjności i by Leon chciał mi pokazać na obrazku czego chce.
Zaczęłam od tego, że w każdym pomieszczeniu zawiesiłam tabliczki z takimi najbardziej przydatnymi komunikatami, dla przykładu: w kuchni, obrazki z „jeść”, „pić”, „gotować”, w łazience „korzystać z toalety, „myć ręce”, „myć zęby”
Dzięki takiemu systemowi, nie muszę latać za nim z teczką i szukać cały czas konkretnych obrazków.
Kolejnym moim pomysłem, który najbardziej zachęcił Leona do komunikacji obrazkami, jest wybieranie bajki, którą chce obejrzeć. I tu od razu mówię, u nas w domu nie ma telewizora, ani kablówki. Mamy za to projektor i Netfixa, Dysneya i inne. Nie mamy specjalnego ekranu, ani śnieżno białej ściany, więc w słoneczne dni prawie nic nie widać, a z bajki robi się słuchowisko. Nie mnie jednak sam wybór bajki dał Leonowi dużą moc sprawstwa, poczuł się zrozumiany i zmniejszyła nam się frustracja.
Ważne jest też by ustalić z dzieckiem czy pokazuje obrazek palcem, czy np odczepia je i trzyma w ręce.
Jak to wygląda?
Tak jak Wam pisałam, nie latam za Leonem z całą walizką obrazków. Jeśli jesteśmy w domu to korzystam z tych podręcznych tabliczek. Jeśli wychodzimy z domu pokazuje mu najpierw w jakiej formie czy to auto, spacer, czy rower. Dalej pokazuję cel: np zdjęcie Bruna jeśli jedziemy po niego do przedszkola, czy logo sklepu jeśli idziemy na zakupy. Tworzę wtedy taki mini plan.
Co nam to daje?
Dla mnie bardzo ważne jest by każda terapia, czy sposób komunikacji był atrakcyjny, nie tylko dla Leona, ale także jego brata Bruna. Bruno sam bierze tabliczkę i pyta się Leona co chce obejrzeć, czasami widzę jak na uchu prosi go by wybrał, to na co on ma ochotę, przymykam na to oko i cieszę się, że ich relacja się dzięki temu zacieśnia.
Przewidywalność, mniejsza frustracja, zrozumienie. Dzięki obrazkom wiemy dlaczego Leon płacze, bo pokazuje nam np obrazek „jeść” i już wiemy, że jest głodny, a nie boli go ząb, czy jest zmęczony. Żeby była też jasność, nie jest tak że wszystkie problemy znikają, ale łatwiej nam codziennym przebywaniu ze sobą.
Podsumowanie
Jest wiele sposobów by się skomunikować: mamy gesty, obrazki, mowę werbalną. Pamiętajmy, że w tym wszystkim chodzi o to byśmy rozumieli i zostali zrozumieni. Nie popadajmy w skrajności, jeśli dziecko przyniesie nam kubek, to znak, że chce mu się pić, więc nie musi przynosić obrazka z kubkiem.
Przypominam Wam, że nie ma jednej uniwersalnej metody i to co sprawdza się u nas, nie koniecznie sprawdzi się u Was. Często też spotykam się z krytyką specjalistów, że to że modyfikujemy pewne metody pod nas jest nie prawidłowe i nie skuteczne. Takie stwierdzenia pokazują, że jest jeden słuszny sposób i koniec, a dobrze wiemy, że tak nie jest 😉