Czasem jakaś myśl drąży mi mózg, daje pretekst do omówienia kolejnego tematu. Innym razem zwykłe sytuację, zdjęcie, kadr, mała obserwacja stają się metaforą naszego życia, przemyśleń. Tak jest i tu, choć pomysł i spostrzeżenie mojego męża, to przecież traktuje ten blog jako coś naszego, wynik naszych rozmów i obserwacji.
No właśnie, czujecie czasem jak podczas waszych, działań starań, stąpacie po nie pewnym gruncie? Jakby zaraz wszystko miało runąć, a Was czeka zimna kąpiel rozczarowań i porażek.
Początkowo pojawiają się małe pęknięcia, wtedy dokonujemy decyzji, próbujemy dalej, czy wracamy na twardy grunt. Wiele lat czułam się na tym miejscu z potrzebami Leona, próbowaliśmy dużo różnych terapii, różnych podejść, sposobów i często zdarzało mi się wracać do tego bezpiecznego punktu wyjścia, który no cóż nie szedł do przodu, ale przynajmniej stał w miejscu. Gdy po drodze, w końcu zaczęliśmy napotykać ludzi, którzy mieli „przepis na Leona”, znów pewnym krokiem zaczęłam wychodzić na to lodowisko. Oczywiście już wiele razy jedną nogą byłam w wodzie, a zimny strumień nalał mi się do kaloszka, ale o wiele łatwiej się idzie, gdy ktoś sprawdza stabilność podłoża przed Tobą. Mówię w tym wypadku o całym zespole Specjalistów, który zdjął ze mnie ciężar bycia dla Leona terapeutą, jedyną osobą która wie co przeszedł, rozumie go i pozwolił mi po prostu być mamą Leona. To nie znaczy, że nie pracuje z Leonem, robię to codzienni i stopniową zwiększamy liczbę ćwiczeń. Chodzi o to, że teraz mam plan, dostaję instrukcję co, jak i dlaczego robić. Teraz jestem kontynuatorem, nie muszę a mogę szukać jeszcze innych rozwiązań. To dla mnie niewiarygodna wolność.
Jednak nie tylko z potrzebami Leona, zdarza mi się przemierzać grząski lód. Stąpając po niepewnym gruncie, taki sam tytuł ma jedna z moich ulubionych piosenek Pidżamy Porno. Choć słuchając jej namiętnie gdy miałam 13, 16,18 lat, zupełnie inaczej ją interpretowałam niż teraz. Już wcześniej Wam pisałam, że zaczynamy czuć się staro, gdy piosenki, których kiedyś słuchaliśmy zaczynają bardziej przypominać naszą biografię, niż wyobrażenia. Gorzej jak zaczynamy się obawiać, że nie jesteśmy jej głównymi bohaterami, a zamiast nas mowa jest o kimś innym. Łatwo zaniedbać bliskie relację, gdy wokół tyle wyzwań, a przecież zawsze jakieś się znajdą, praca, dom, remont, problemy ze zdrowiem, każdy ma swoją historię. Nie lubię tych łzawych historyjek, w których wszystko jest pięknie fajnie, potem ktoś perfidnie zdradza i pali za sobą mosty. Nie znam w prawdziwym życiu takich opowieści, zawsze jest jakiś smutek, samotność, walka między swoim szczęściem, a zachowaniu lojalności i godności wobec bliskich. Niepewny grunt pojawia się w bliższych i dalszych relacjach, odwieczny problem, czy przyjaźń damsko męska ma rację bytu, czy zawsze będzie istniał podtekst. Problem w tym, że tu nie ma prób, jak wali się pod nami grunt, to toniemy i ciągniemy za sobą całe zaplecze relacji, które stworzyliśmy.
To jak, nie próbować? Próbować, ale z otwartymi oczami, by patrzeć świadomie za czym idziemy, nie za wyobrażeniem, tylko za prawdą i szczerością. Najlepiej by ktoś jednak z nami szedł, bo z boku łatwiej widać jak lód zaczyna pękać, w razie zarwania udzieli pomocy bądź ją wezwie. W skrócie, działajmy ale rozmawiajmy, pozostańmy w relacji ze sobą i z naszym stałym gruntem. Nie ma nic gorszego niż zamknięcie się ze swoimi myślami, choćby wydawały nam się nie godne i nie odpowiednie w naszej sytuacji.
Na koniec dla Was tekst piosenki:
„Stąpając po niepewnym gruncie” Pidżama Porno
Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie
Choć kto inny śpi przy Tobie nie ty mnie rano budzisz
Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie
Czasem nawet jest z tym dobrze wstyd o tym głośno mówićStąpamy we dwoje po niepewnym gruncie
Kiedy myślę że Cię kocham kiedy czuję że Cię chcę
Dawno mamy już za sobą pierwsze kroki w chmurach
Znamy dobrze swoje miejsce wiemy dobrze gdzie nasz brzegPrzy nadpalonych mostach
Gdzieś pomiędzy wierszami
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych
Gdzieś pomiędzy wierszami
Gdzieś pomiędzy wierszamiZnów wybucha w nas permanentne siódme niebo
Już nie panuję nad zmysłami
Moje oczy są oczami wariata
Kiedy spotykają się z Twoimi oczamiStąpamy we dwoje po niepewnym gruncie
Choć kto inny śpi przy tobie nie Ty mnie rano budzisz
Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie
Czasem nawet jest z tym dobrze wstyd o tym głośno mówićStąpamy we dwoje po niepewnym gruncie
Kiedy myślę że Cię kocham kiedy czuję że Cię chcę
Dawno mamy już za sobą pierwsze kroki w chmurach
Znamy dobrze swoje miejsce wiemy dobrze gdzie nasz brzegPrzy nadpalonych mostach
Gdzieś pomiędzy wierszami
Na skrzyżowaniu słów niewypowiedzianych
Gdzieś pomiędzy wierszami
Gdzieś pomiędzy wierszamiZnów wybucha w nas permanentne siódme niebo
Już nie panuję nad zmysłami
Moje oczy są oczami wariata
Kiedy spotykają się z Twoimi oczamiGdy wybucha w nas permanentne siódme niebo
Już nie panuję nad zmysłami
Moje oczy są oczami wariata
Kiedy spotykają się z Twoimi oczamiZnów wybucha w nas permanentne siódme niebo
Już nie panuję nad zmysłami
Moje oczy są oczami wariata
Kiedy spotykają się z Twoimi oczami
Bardzo ciekawy, metaforyczny post! Zamarznięte kałuże uwielbiam „pękać”, ale w prawdziwym życiu jestem już raczej większym tchórzem i wszystko co robię jest bardzo zachowawcze 🙂
Aż mam teraz ochotę posłuchać Pidżama Porno! 🙂
od razu zaczęłam to śpiewać <3 Za młodu zasłuchiwałam się w Pidżamie 😉
Co do terapii to czasem nie tyle samo podejści co osoba terapeuty, relacja z nim są ważne.