Inaczej, normalnie?
Nasze rodzicielstwo jest inne. Niespodziewane, z jednej strony wszystko musimy mieć zaplanowane, a z drugiej być gotowym na to, że nic nie pójdzie tak jak zaplanowaliśmy.
Gdy rodzi się dziecko, rodzi się rodzic. Gdy rodzi się dziecko z wyzwaniami, rodzi się rodzic, który te wyzwania musi podjąć. Bez pytania o zgodę, bez pytania o gotowość.
Dostajemy te wyzwania, jak paczkę bez możliwości reklamacji czy zwrotu. Już na zawsze. Już na całe życie.
Na zawsze? To bardzo długo.
Autyzm, mimo że nie jest chorobą, to jak rak rozsiewa przeżuty na wiele obszarów naszego życia.
Często już nie pasujemy do tych rodzin z obrazka, nie każde miejsce jest dla nas, nie każde miejsce jest do nas dostosowane i nie do każdego chcemy już chodzić.
Dlaczego ja?
Dlaczego to na nas właśnie padło? Przecież nie staliśmy po to w kolejce.
Za karę? Ale za co?
Pierwsza ciąża, bardzo chciana, bardzo planowana, wszystkie badania na 5 z plusem, zdrowy tryb życia, idealny wiek, dobry status życia.
Pierwsze dziecko, bardzo wyczekane, bardzo zadbane, przy porodzie 10na 10 punktów!
Co mogło pójść nie tak?
Jak widać wszystko.
Świat widzi nas jako patologię, która nie umie dobrze wychować dziecka. Szukają w nas winy, a tym czasem robimy znacznie więcej i jesteśmy znacznie bardziej świadomi niż rodzice dzieci w normie.
Żal?
Żal. Jest z nami zawsze. Czasem schowany za obowiązkami, wyzwaniami. Schowany gdzieś w kieszeń bo nie masz teraz na niego czasu, ale przychodzi, zawsze wtedy kiedy tego nie chcesz.
Gdy koleżanka mija Cię z swoim dzieckiem, posłusznie idącym za rękę, a Ty po raz dziesiąty próbujesz podnieść swoje z chodnika.
Gdy u cioci na imieninach Twoje dziecko za miast przy stole, siedzi pod nim i zatyka uszy.
Etapy żałoby
Mamy 5 etapów żałoby:
- Zaprzeczenie
- Złość
- Negocjacje
- Depresja
- Stopniowa akceptacja
Czy to znaczy, że każdy z nas przechodzi przez te wszystkie etapy po kolei?
Nie. Jest nawet duża część ludzi, którzy mówią, że oni żadnej żałoby nie czują i że to brednie. Ci ludzie mają prawo nie czuć żalu, ale nie mają prawa do odbierania tego uczucia innym.
Każdy z nas różnie odbiera diagnozę naszych dzieci. Czasem po prostu nie ma czasu tego przeżyć. Po diagnozie od razu przedszkole, terapie, wszystkie orzeczenia.
Zwyczajnie odkładamy siebie na później, gdy w pewnym momencie po prosu pękamy, czujemy że nie damy radę tak dalej ciągnąć. Że nie tak łatwo cały czas cieszyć się z tych małych postępów, gdy odczuwamy żal, że tak wolno przychodzą.
Często nigdy nie ma dobrego momentu na przeżywanie, więc korzystamy z tych małych chwil pod prysznicem, zamknięci w łazience. Desperacko szukając miejsca na swoje emocje.
Trochę otuchy i nadziei na koniec
Smutek, troska, strach o przyszłość towarzyszą nam zwykle od podejrzenia, że coś jest nie tak, ale nie umiemy przewidzieć czy kiedyś znikną.
Ważne jest to by umieć znaleźć przestrzeń na ten smutek, na tą żałobę
Pozwolić sobie na nią, dać jej upust.
To nie znaczy, że nie kochamy swoich dzieci, wręcz przeciwnie: kochamy je za cały ten świat, który je odrzuca.
A to duże wyzwanie.
Czasem poczujemy złość, czasem smutek, radość, a nawet euforię.
To jest okej
Ty jesteś okej