Nauka jazdy na rowerze, to jedno z wyzwań, nie tylko rodziców dzieci z specjalnymi potrzebami, ale też tych z całkiem standardowymi potrzebami.
Nauka jazdy na rowerze, to nauka równowagi, podzielności uwagi, kierowania i wielu innych działań z zakresu motoryki dużej i integracji sensorycznej.
Od czego zaczęliśmy, czyli foteliki, przyczepka, biegówka
Od czego warto zacząć?
W każdej umiejętności jakiej uczymy dziecko, podążam za stwierdzeniem: „dziecko nie robi tego co im każemy, tylko to co sami robimy”.
Dzieci uczą się poprzez naśladowanie i doświadczanie.
Dlatego naszą przygodę z rowerami dzieci zaczęły w fotelikach, a następnie przesiadły się w przyczepkę rowerową. O tym sposobie transportu pisałam Wam już tutaj: Dzieci lasu, o sensoryce, wyciszeniu, rowerze i spacerze
Fotelik czy przyczepka, to nie tylko bierne siedzenie, ale poprzez odczuwalne wibracje, trzęsienie i inne doznanie podczas jazdy po różnym gruncie, dziecko wspomaga integrację sensoryczną.
Bujanie w trakcie jazdy często wycisza, a nawet prowadzi do drzemki.
Samo stabilne siedzenie, wymaga od dziecka ćwiczenia równowagi i stabilności.
Jednocześnie dziecko może obserwować jako pasażer, rodzica który wykonuje szereg działań, jak stosowanie się do przepisów drogowych, pedałowanie czy kierowanie.
Przy Leonie wypróbowaliśmy mnóstwo biegówek, lecz nie było tu miłości. Nie czuł tego pędu, za to Bruno wyjeździł je tak, że nie było co zbierać.
Często jest tak, że dzieci jeżdżące na biegówkach, szybciej przesiadają się na rowery bez bocznych kółek.
Biegówki bardzo pozytywnie wpływają na rozwój całego ciała.
Kolejny etap: rowerek z bocznymi kółkami, drążek, hol rowerowy
Kolejnym etapem u nas były rowery z bocznymi kółkami. Tutaj również Leon miał problem z poczuciem pędu oraz kierowaniem.
Bruno szybko odrzucił boczne kółka i sam na podjeździe nauczysz się jeździć na dwóch kółkach.
Tutaj zrobię małe wtrącenie na temat rowerów marki Woom. Są to bardzo lekkie rowerki o różnych rozmiarach, do których od początku nie ma bocznych kółek.
W ich filozofii dziecko nie potrzebuje bocznych kółek, tylko automatycznie zamienia rower biegowy na rower z pedałami bez pomocniczych kółek.
Ich rowery rzeczywiście świetnie się w tym sprawdzają. U nas zaczęliśmy od tradycyjnych rowerów z bocznymi kółkami i drążkami pomocniczymi i po paru miesiącach przesiadaliśmy dzieci na woomy.
Bruno widział dużą różnice: lekkość, swoboda i łatwość prowadzenia.
U Leona nie poszło tak super, ale też odczuliśmy różnice w nauce jazdy. Rower jest leciutki, więc nam łatwiej pochylić się, podtrzymać pod fotelikiem czy nakierować kierownice.
Leon też chętniej na niego wsiada, a już szczególnie na holu rowerowym.
Jaki jest problem z Woomami? Cena.
Niestety, rozmiar 3,4 czyli taki przedszkolny i szkolny to wydatek około 2tys zł. Plus jest taki że używane tracą na cenie jakieś 200, 300zł więc nie tracą na wartości i od wielu lat są na czasie.
Hol rowerowy, czyli jak holujemy specjalne potrzeby
Tak jak Wam pisałam wyżej, Bruno szybko sam opanował dwa kółka i śmiga jak szalony.
U Leona za to świetnie sprawdza nam się hol rowerowy.
Jest ich na rynku parę, my mamy firmy Trail Angel: Hol Rowerowy Trail Angel – Niska cena na Allegro.pl
Leon umie pedałować, utrzymuje równowagę, ma dużo siły i jest bardzo sprawny motorycznie.
Jednak ma problem z kierowaniem i nie ma tego, jak to określam: PĘDU.
Często mówię też o tym jeśli chodzi o kwestie mowy u Leona: potrafi powiedzieć słowo, nawet całe zdanie, ma dobrze rozwinięty aparat artykulacyjny, dobrze naśladuje, ale brak mu tego PĘDU, by ta mowa ruszyła.
Jakie są jeszcze alternatywy?
Dużo osób z specjalnymi potrzebami chwali sobie duże rowery trzykołowe.
Można w nich lepiej utrzymać równowagę i nauczyć się kierować.
Obecnie nie czuję potrzeby by sprawdzać ten rodzaj roweru.
Mam w sobie poczucie, że pewnego dnia Leon, nie będzie potrzebował holu i pojedzie sam.
Myślę że to bardziej jego wsparcie psychiczne i emocjonalne, niż motoryczne.
I ma do niego pełne prawo.
Widzę, że sprawia mu to przyjemność, radość i pozytywnie wpływa terapeutycznie.
Myślę też, że może przerzucimy się potem na tandem?
Dobrze nam się tak razem jedzie i czuje się bezpiecznie, że jesteśmy nadal w pewien sposób połączeni.
Hol rowerowy, też nie jest bierną formą jazdy i wcale nie jest tak łatwy jak może wyglądać.
Na holu rowerowym dzieci muszą umieć utrzymywać równowagę, bo nie jest taki sztywny. Wiec na początku też jeździliśmy z bocznymi kółkami.
Jednocześnie gdy jadę na rowerze, czuje jak Leon przestaje pedałować więc mogę mu przypomnieć.
Leon bardzo obserwuje świat podczas jazdy, uwielbia wiatr, światło i inne sensoryczne doznania, więc potrafi się też rozpraszać.
Zakończenie na kółkach
Podsumowując, jazda na rowerze jest wartościową terapią, jednak jest też dużym wyzwaniem na które musimy być gotowi.
Pamiętajcie, że każde dziecko jest inne i uczy się w innym tempie i w różnym czasie jest gotowy na naukę nowych umiejętności.
Pamiętajcie też, że to ma być przyjemność więc nie narzucajcie presji sobie i Waszym dzieciom.
A i pamiętajcie też o kaskach!
U nas też super sprawdzają się te firmy Woom, mają magnetyczne zapięcie a ich kształt sprawia że przydają się też do innych sportów.