Natura najlepszym gabinetem integracji sensorycznej
Ciągle obserwuję bardzo duży przyrost dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej, jednocześnie nasze dzieci coraz bardziej oddalają się od natury i przyrody. Mieszkamy w miastach, otaczają nas ekran, bombardują nas sztuczne, elektroniczne dźwięki.
Po tym wszystkim idziemy do kolejnego zamkniętego gabinetu, gdzie w fartuszkach przesypujemy piasek, czy inne rzeczy, które w naturze mamy w nieograniczonych ilościach.
Zabawy sensoryczne są jednymi z najprostszych, a jednocześnie najbardziej wpływających na rozwój naszych dzieci. Jednocześnie bardzo łatwo ocenić, czy dziecko posiada problemy sensoryczne na podstawie tego, jak reaguje na dotyk przedmiotów o różnych strukturach i konsystencjach.
Dotyk głównie kojarzy nam się z rękami, a dokładniej dłoniami, jednak nasze czucie jest dużo bardziej złożone i wiele innych części ciała jest dużo bardziej wrażliwych dotykowo, choćby stopy, często jak sprawdzamy dłonią temperaturę wody robiąc dzieciom kąpiel, jednak gdy wkładamy stopę, okazuje się, że to co wcześniej wydawało nam się ciepłem jest gorące, a to tylko jeden z wielu przykładów.
Wolność naszych dzieci zaczyna się od nas
Nasze dzieci zupełnie inaczej zachowują się na łonie natury, my też odczuwamy mniejsze zagrożenie: nie musimy łapać dziecka cały czas z obawy, że wyskoczy na ulice. Nie musimy się też martwić, że ktoś nas oceni i podważy nasze rodzicielskie wartości.
Nasze dzieci chłoną nasze emocje, dlatego jeśli my odczuwamy spokój one także odczują tą błogość.
„Nie terapia”
Na studiach usłyszałam, że dobra przedszkolanka widzi w każdym działaniu dziecka rozwój i naukę, szczególnie w swobodnej zabawie.
Tak myślę sobie ,że u dziecka z specjalnymi potrzebami w każdym działaniu widzę coś terapeutycznego.
Przez jakiś czas szukałam, żeby w każdym zajęciu Leona było słowo :”terapia”, a najlepiej w parze z :”dla dzieci z autyzmem”. Teraz wiem że takie zajęcia mają najmniej związku z prawdziwą terapią, a już na pewno nie są dla dzieci z autyzmem.
Teraz widzę dobro, terapię i rozwój w: przesypywaniu piasku, bieganiu na bosaka po kałużach, przytulaniu się do drzew czy w wspólnym gotowaniu.
Terapia, to nie stolik, gabinet i sprzęt rehabilitacyjny, to wsłuchanie się w potrzeby, doświadczanie i bycie szczęśliwym.
Pory roku
Może się wydawać, że wszystko pięknie fajnie, ale takie zabawy, to tylko latem. Nic bardziej mylnego, każda pora roku niesie za sobą nowe sensoryczne doznania i możliwości.
Zima
Malowanie śniegu, to był u nas hit tej zimy. Zimny śnieg, ciekawa wilgotna konsystencja, w dodatku w połączeniu z farbami, to niezwykłe dzieło sztuki.
Śnieg i lód, mają ciekawą fakturę i dają niezwykłe odczucia sensoryczne. Choć zima jest trudna sensorycznie, grube, warstwowe ubrania utrudniają czucie i doświadczanie, mimo to nie zatrzymują w eksploracji otoczenia.
Wiosna
Wiosna, to zieleń, kwiatki, pączki, ale także deszcz i wiele kałuż do przesoczenia.
Lato
Lato, to cała masa doznań sensorycznej, jednocześnie można je lepiej doświadczać, bo już coraz mniej warstw ubrań na nas spoczywa.
Jednocześnie wodne zabawy dają nie tylko ukojenia w gorące dni, ale także dzięki nim możemy doświadczać uczucia mokrości, wilgotności i poczuć ruch wody.
Jesień
Jesień to cała masa dobra sensorycznego: szeleszczące, chropowate i kolorowe liście, szyszki, żołędzie, kasztany i wiele innych.
„Brudne” podsumowanie
Jak widzicie, w naturze możemy znaleźć nieograniczone zasoby terapeutyczne. Co więcej kosztują nas one jedynie trochę uwagi, uważności i wrażliwości.